O Wojnie Dawida z Goliatem

Ta wojna trwa od kwietnia 2014 roku gdy separatyści wspierani przez rosyjską armię i siły specjalne proklamują samozwańczą Doniecką i Ługańską Republikę Ludową. Światowa dyplomacja wyraża swoje oburzenie i pozostawia Ukraińców samych sobie. Z każdym rokiem świat coraz bardziej zapomina o tym konflikcie, a przypomina sobie gdy Rosjanie zaczynają wykonywać gwałtowne ruchy. O tym jak wygląda życie pod ostrzałem rozmawia z ks. Alaksandrem Karapetianem,  kapelanem brygady ukraińskich sił zbrojnych w Donbasie ks. Tomasz Krzemiński MS.

 

Manewry wojsk rosyjskich przy ukraińskiej granicy spowodowały, że znowu wiele osób przypomniało sobie o wojnie w Ukrainie. Ksiądz jest na co dzień tam gdzie ta wojna się toczy. Czy rzeczywiście przez ostatnie kilka lat nie wydarzyło się nic specjalnego na froncie, czy po prostu świat zapomniał, że w Ukrainie toczy się wojna?
To pytanie na pierwszy rzut oka brzmi dość retorycznie. Oczywiście, że świat dawno o tej wojnie już zapomniał. Nawet ukraińskie media bardzo skąpo mówią dziś o wydarzeniach w Donbasie. Krótkie, wieczorne sprawozdanie. Dziś odnotowano tyle ostrzałów, tyle osób zginęło, tyle zostało rannych, przejdźmy więc do prognozy pogody. Myślę, że na początku kiedy liczby ofiar podawano w setkach budziło to większe przejęcie. Dziś kiedy są to jednostki, trzy, pięć osób na dobę to nie robi to już takiego wrażenia.
Skoro jednostki a nie setki to możemy mówić o jakiejś stabilizacji, o jakimś względnym spokoju?
W żadnym wypadku! W ostatnich latach dało się zauważyć zaledwie kilka wizerunkowych posunięć Rządu Federacji Rosyjskiej. Jakieś niby rozejmy czy międzynarodowe umowy. Dało się to nawet trochę odczuć na froncie. Rzeczywiście przez kilka dni było spokojniej ale zupełnie nic to nie zmieniło. Zmieniło się jednak podejście do tej wojny naszej armii. Na początku w wojnie brało udział bardzo wielu ochotników. Było to wtedy bardzo potrzebne. Ludzie ci to prawdziwi patrioci, którzy za wszelką cenę chcieli bronić swoich rodzin i kraju. Niestety wielu z nich zapłaciło za to najwyższą cenę. Powinniśmy o nich pamiętać i być im wdzięczni bo to tylko ich poświęceniu zawdzięczamy to, że na większości obszaru kraju możemy żyć normalnie. Dziś naszych granic broni regularne wojsko, które posiada odpowiedni sprzęt i przygotowanie. Dlatego te straty są o wiele mniejsze.

Czy myśli Ksiądz, że te rosyjskie manewry to początek czegoś większego? Dziś w mediach w Europie często spekuluje się, że wojska rosyjskie nie zadowolą się już tylko Donbasem.
Obawiam się, że nikt z tej strony linii frontu nie odpowie na to pytanie. Można spekulować, analizować ale zawsze to będą tylko nasze domysły. Zdecydowanie sensowniej zrobimy, kiedy weźmiemy w ręce różaniec i będziemy modlić się za tych wszystkich od których zależy przyszłość tej wojny… Czuć u nas to napięcie, czuć jakąś niepewność, być może media podgrzewają też te atmosferę ale my jesteśmy tu cały czas na posterunku.
Wojna Ukrainy z Rosją porównywana jest niekiedy do walki Dawida z Goliatem. Wielu już na starcie nie daje wojskom ukraińskim żadnych szans. Czy rzeczywiście tak bezbarwnie rysuje się przyszłość Ukrainy w przypadku wzmożonej agresji wojsk rosyjskich?
Kiedy kalkuluje się to wszystko z za biurka: liczba mieszkańców, powierzchnia kraju, nakłady na wojsko, liczba i wyposażenie armii i wiele jeszcze innych czynników, to być może ktoś porówna nasze wojska do małego chłopca, który z procą w ręku chcę stanąć do walki z uzbrojonym po zęby wojownikiem. Nie mnie oceniać czy tak jest. Moją rolą jako kapelana jest ciągłe przypominanie kolegom z mojej brygady, że Dawid zwyciężył Goliata tylko dlatego, że Pan Bóg był z nim.  Z resztą szkoda, że tak pobieżnie znamy historię tej biblijnej potyczki. Dawid rzeczywiście zwyciężył wojownika dzięki Bożej pomocy ale nie był on słabeuszem czy jakimś życiowym nieudacznikiem. Przecież kiedy niebezpieczeństwo zagrażało owcom, które pasł on u swojego  ojca to gołymi rękami był w stanie obronić je przed lwem czy niedźwiedziem. Nasze wojsko jest w dobrym stanie, gotowe odeprzeć wroga. Jasne, mamy nadzieje, że rządzący w Rosji zmądrzeją i wojsko rosyjskie nigdzie dalej nie pójdzie ale jeżeli pójdzie to jesteśmy na to przygotowani.
Czy w związku z koncentracją sił rosyjskich przy granicy widać jakąś większą mobilizację w ukraińskiej armii?
My od dawna jesteśmy zmobilizowani, od dnia kiedy rozpoczęła się ta wojna. Z każdym dniem staramy się być coraz lepiej przygotowani ale o szczegółach nie mogę niestety rozmawiać.
Bardzo serdecznie dziękuje za rozmowę.
Również dziękuje i bardzo proszę o modlitwę za mnie i za wszystkich kapelanów a szczególnie za moich kolegów żołnierzy, którzy codziennie narażają życie byśmy wszyscy mogli żyć w bezpiecznej Europie.

Ksiądz Aleksander Karapetian jest młodym kapłanem diecezji charkowsko-zaporoskiej. Pochodzi z naszej saletyńskiej parafii w Nikopolu, gdzie w dzieciństwie uczestniczył w katechezie i odkrywał swoje kapłańskie powołanie. Dziś pełni posługę kapelana brygady ukraińskich sił zbrojnych z Donbasie.